Czytanie ma przyszłość  
  Biblioteka Wielkiej Przygody  
 
O czytaniu
Moda na czytanie
Czy Polacy coś czytają
Czytanie dzieciom się opłaca
Czytam, więc jestem
Dzieci powinny czytać
Czytanie klasyki
Cała Polska czyta dzieciom
Jak zdrowo czytać
Dzieci nie słyszą!!!
Biblioteka Kuriera Porannego
W 80 dni dookoła świata
19.11.2004
Baśnie i legendy polskie
26.11.2004
Old Shatterhand
3.12.2004
Baśnie z tysiąca i jednej nocy
10.12.2004
Bajki Perrault
17.12.2004
Opowieść wigilijna
24.12.2004
Don Kichot
31.12.2004
Serce
7.01.2005
Biblioteka Nowej Trybuny Opolskiej
W 80 dni dookoła świata
15.11.2004
Baśnie i legendy polskie
22.11.2004
Old Shatterhand
29.11.2004
Baśnie z tysiąca i jednej nocy
6.12.2004
Bajki Perrault
13.12.2004
Opowieść wigilijna
20.12.2004
Don Kichot
27.12.2004
Serce
3.01.2005
Już ukazały się
Baśnie
Pierścień i róża
Król Maciuś Pierwszy
Pinokio
Ivanhoe
Pięcioro dzieci i 'coś'
Ostatni Mohikanin
Pollyanna
W pustyni i w puszczy
Czarnoksiężnik z krainy Oz
Lord Jim
Jeździec bez głowy
Trzej muszkieterowie
Zew krwi
Ania z Zielonego Wzgórza
Winnetou
Baśnie nad baśniami
Wesołe przygody Robin Hooda
Przygody Sherlocka Holmesa
Wyspa Skarbów
Przygody Tomka Sawyera
Tajemniczy ogród
Robinson Kruzoe
20 000 mil podmorskiej żeglugi
 
   
   
 

Tajemniczy ogród

Nazajutrz rano Mary otworzyła oczy, gdy młoda dziewczyna, która weszła do jej pokoju rozniecić ogień, klęczała przed kominkiem, hałaśliwie wygarniając niedopalone węgle. Mary przyglądała się jej przez chwilę, leżąc, po czym zaczęła rozglądać się po pokoju. Nigdy jeszcze nie widziała nic podobnego: pokój wydał się jej dziwny i ponury. Ściany pokryte były tkaniną, na której wyhaftowano sceny leśne. Byli tam dziwnie ubrani ludzie wśród drzew, a w dali widniały wierzchołki wieżyc zamkowych. Byli tam myśliwi, konie i psy, i piękne panie. Mary miała uczucie, że wraz z nimi znajduje się w lesie. Przez okno dostrzegła wielką przestrzeń falistego gruntu, który był całkiem ogołocony z drzew i wyglądał jak bezbrzeżne, krwawopurpurowe morze.

- Co to takiego? - spytała, wskazując przez okno.

Młoda służąca, Marta, która właśnie wstała z klęczek, wskazała również w tym kierunku i rzekła:

- To?

- Tak.

- To wrzosowisko - rzekła z poczciwym uśmiechem. - Czy panienka lubi wrzosowiska?

- Nie cierpię - odparła Mary.

- Bo panienka jeszcze nie przywykła - rzekła Marta, wracając do kominka. - Panience się ono teraz wydaje takie wielkie i takie gołe. Ale ja wiem, że panienka strasznie je polubi.

- A ty je lubisz? - zagadnęła Mary.

- Ojoj! I jak jeszcze - odparła Marta, czyszcząc zawzięcie kratę kominka. - Ja moje wrzosowisko po prostu kocham. I nie jest ono nagie - oj, nie! Całe jest pełne cudnych roślinek, a pachną ci one - oj, pachną! Toż ono śliczniuchne takie na wiosnę i latem, jak tylko kwiecie zakwitnie, wrzosy różowe. Pachnie, jakby miód rozlał! A tyle tam powietrza, że się upić można; a niebo to tak het - het wysoko nad nim, a pszczoły i pasikoniki taki miły gwar czynią, tak brzęczą i dzwonią! Za nic bym nie chciała żyć z dala od mego wrzosowiska!

Mary słuchała jej słów z powagą i zdumieniem. Tubylcza służba w Indiach wcale nie była podobna do niej. Tamci byli uniżeni, służalczy i nigdy nie ośmieliliby się odzywać do państwa, jak do równych sobie. Bili im pokłony, nazywając ich "opiekunami biednych" i inne jeszcze nadając im nazwy. Indyjskiej służbie rozkazywano, nie proszono. Nie było zwyczaju mówić "proszę" i "dziękuję", a Mary biła swą Ayah po twarzy, gdy się rozzłościła. I pomyślała sobie, co by też ta oto dziewczyna zrobiła, gdyby jej dano policzek? Było to rumiane, pulchne, miłe stworzenie, ale miała dziwnie ostre obejście i panna Mary zastanawiała się, czy by ona po prostu nie "oddała", gdyby ją uderzono w twarz, i gdyby uderzającą była mała dziewczynka.

- Dziwna jakaś jesteś służąca - rzekła wyniośle.

Marta usiadła na piętach ze szczotką do czyszczenia w ręce i śmiała się, niezagniewana zupełnie.

- Dobrze to wiem - odparła, śmiejąc się. - Żeby sama jaśnie pani była w Misselthwaite, tobym przecie i pomocnicą pokojowej być nie mogła. Może by mi pozwolili być przy kuchni, ale nie do posługi w pokoju. Zanadto jestem prosta i mówić pięknie nie potrafię. Ale to dziwny jakiś dom, choć taki wielki. Rzekłby kto, że tu ni dziedzica, ni pani nie ma, a jeno pan Pitcher i pani Medlock. Jak jaśnie pan w domu, to i wiedzieć o niczym nie chce, a wreszcie on ciągle w podróży. To pani Medlock z dobroci swojej dała mi to miejsce. Ale mi powiedziała, że gdyby Misselthwaite było takie, jak inne dwory, to nigdy nie mogłaby przyjąć mnie do dworskiej służby.

- Czy ty będziesz moją służącą? - spytała Mary, zawsze tym samym wyniosłym, w Indiach nabytym tonem.

Marta poczęła znów czyścić kominek.

- Ja, proszę panienki, jestem służącą pani Medlock - odparła z godnością. - A ona służy jaśnie panu, ale ja niby mam robić robotę pokojowej i panience w tym i owym usłużyć. Ale panienka nie potrzebuje znów tak dużo obsługi.

- Któż mnie będzie ubierał? - zagadnęła Mary.

Marta znów przysiadła na piętach, przyglądała się Mary, nie rozumiejąc, wreszcie ze zdumieniem spytała:

- To panienka sama nie potrafi?

- Cóż to ma znaczyć? Nie rozumiem cię.

- Chciałam powiedzieć, że panienka chyba umie sama się ubrać.

- Nie - rzuciła Mary z zupełną pogardą. - Nigdy w życiu nie ubierałam się sama. Ayah zawsze mnie całą ubierała.

- W takim razie najwyższy czas, żeby się panienka nauczyła sama to robić - rzekła Marta, nie zdając sobie sprawy ze swego zuchwalstwa. - Trzeba było wcześniej zacząć. To panience dobrze zrobi, gdy sama koło swoich rzeczy pochodzi. Moja matka to zawsze się dziwi, że dzieci bogatych państwa nie są całkiem głupie, kiedy od maleńkości niańki je myją i ubierają, i na spacer prowadzą jak lalki!

- W Indiach są zupełnie inne zwyczaje - rzekła Mary pogardliwie. Już jej to gderanie kością w gardle stawało. Lecz Marta niełatwo się detonowała.

- Hm, ja zaraz spostrzegłam, że tam to całkiem musi być inaczej - odrzekła serdecznie. - A ja myślę, że to wszystko przez to, że tam tyle tych czarnych, zamiast poczciwych, białych ludzi. Jak usłyszałam, że panienka z Indii przyjeżdża, tom myślała, że panienka też jest czarna. Mary wściekła usiadła na łóżku.

- Co? - zawołała. - Co? Myślałaś, żem Hinduska! Ty, ty córko świni!

Marta spojrzała z lękiem i spąsowiała.

- Na kogo panienka tak mówi? - rzekła. - Nie wolno panience tak się złościć i nie powinna panienka tak brzydko mówić. A ja przeciw tym czarnym to nic nie mam. Księża to nam mówią i piszą, że oni są nawet bardzo pobożni. A mówią i to, że choć to czarny, ale zawsze on też człowiek i bliźni. Jeszcze nigdy w życiu nie widziałam czarnego człowieka i bardzo się cieszyłam, że nareszcie zobaczę choć jednego z bliska. Jak tu rano weszłam zapalić na kominku, tom się do panienki łóżka przyczołgała cichutko i kołderki cichutko uchyliłam, żeby na panienkę spojrzeć. A tu panienka biała! - rzekła z rozczarowaniem. - Nie czarniejsza niż ja, choć panienka ode mnie znów żółciejsza.

Mary już nie usiłowała nawet zapanować nad swą wściekłością i upokorzeniem.

- I ty myślałaś, że jestem Hinduską! I ty śmiałaś! Nie masz żadnego pojęcia o Hindusach! To nie są ludzie, to są słudzy, którzy ci się muszą kłaniać. Nic nie wiesz o Indiach - i w ogóle o niczym nie masz pojęcia.

Wpadła w taką pasję i czuła się taka bezbronna przed szczerym spojrzeniem Marty, przy tym tak strasznie osamotniona i tak oddalona od wszystkiego, co rozumiała i co ją rozumiało, że rzuciła się twarzą do poduszki i wybuchnęła szlochem. Płakała tak rozpaczliwie, że poczciwej Marcie strasznie się jej żal zrobiło. Podeszła do łóżka i prosiła, pochylając się nad dziewczynką:

- Panienko, nie trzeba tak płakać; naprawdę nie trzeba. Nie wiedziałam, że taką przykrość panience sprawię. W ogóle głupia jestem i nic nie wiem - jak panienka słusznie powiedziała. Bardzo panienkę przepraszam i proszę przestać płakać.

Było coś dodającego otuchy, coś rzeczywiście przyjacielskiego w jej mowie prostej i szczerej. Mary przestała płakać i z wolna uspokoiła się zupełnie. Marta była uradowana.

<< powrót
Możesz jeszcze uzupełnić swoją kolekcję "Biblioteki Wielkiej Przygody" !
Zadzwoń pod bezpłatny numer: 0 800 800 129

Biblioteka NTO przyciąga uczniów. Zdobi półki już w 20 szkołach na Opolszczyźnie ...

Rośnie nasza biblioteka. Już od poniedziałku w punktach sprzedaży zaczną się pojawiać kolejne tomy ...

Każdy z nas może pomóc w odbudowie kultury czytelniczej, fundując przynajmniej jedną książkę dla bibliotek....

Szał na "Poranny" z książką
Zainteresowanie białostoczan Biblioteką "Kuriera Porannego" przeszło najśmielsze oczekiwania.

Przebojowa kolekcja "NTO"
50 tysięcy egzemplarzy "Nowej Trybuny Opolskiej" z książką Juliusza Verne'a rozeszło się w sobotę jak świeże bułeczki.

Kurier Poranny rozpoczął akcję Biblioteka Kuriera Porannego!
25 tytułów światowej klasyki dziecięcej i młodzieżowej, będzie można nabyć w każdym punkcie, gdzie sprzedawany jest "Kurier Poranny"

Nowa Trybuna Opolska
Nasi czytelnicy będą mieli okazję skompletować piękną oraz wyjątkową serię książek z kanonu literatury dziecięcej i młodzieżowej.


 
 
© 2004 Mediasat Poland

Linki  |   Kontakt  |   Pomoc