Malowanie płotu
Ciocia Polly kazała Tomkowi Sawyerowi pomalować płot. Była to kara, z której Tomek potrafił zrobić pasjonującą przygodę. Za uczestnictwo w niej warto było oddać jabłko i inne chłopięce skarby. Kim był człowiek, który chłopięcą wyobraźnię zachował na całe życie?
Samuel Langhorne Clemens urodził się 30 listopada 1835 roku w miejscowości Floryda w stanie Missouri. Dzieciństwo spędził w miejscowości Hannibal nad Mississippi. Duży, choć uświadomiony dopiero po wielu latach, wpływ na jego charakter miał przyjaciel Benson Blankenship. Razem uczyli się jak żyć. To właśnie Benson (pierwowzór Huckleberry Finna) pomógł zbiegłemu niewolnikowi. Było to przestępstwo, za które groziła wtedy surowa kara i wieczne potępienie. Wystarczyło zawiadomić szeryfa i pastora, aby otrzymać doczesną nagrodę oraz obietnicę zbawienia. Benson wahał się długo i już nawet napisał donos. Podarł go jednak mówiąc; Trudno, zginę w piekle. Do Hannibal przypływał co pewien czas przywożący okruchy wielkiego świata parowiec. Przypływał i odpływał, zostawiając na brzegu coraz bardziej dręczące marzenia o tym, aby zobaczyć co jest za horyzontem.
Po śmierci ojca, Samuel rozpoczyna pracę jako czeladnik w drukarni oraz pomaga starszemu bratu wydawać lokalne pismo Hannibal Journal. Nie trwało to jednak długo. Pismo upadło i nadszedł czas, aby popłynąć do St. Louis, a następnie pojechać do Filadelfii i Nowego Jorku. Ale były to tylko przystanki w drodze do Nowego Orleanu. Wołała go Wielka Rzeka. Marzeniem każdego chłopca z Hannibal było zostać kapitanem parowca. Samuel marzenie to ziścił. Wybuchła Wojna Secesyjna i ruch na rzece zamarł. Zapach prochu nie był mu jednak pisany, służył przez pewien czas w kawalerii Południa, ale jego oddział ciągle się tylko wycofywał. Po zakończeniu wojny, jego starszy brat Orion mianowany został sekretarzem gubernatora Nevady i zabrał go ze sobą. Urzędnicza kariera nie nęciła jednak Samuela. Szczęścia i fortuny szukać wolał wśród poszukiwaczy złota i Indian. Znalazł tylko przygody. Magia drukowanego słowa szła jednak za nim jak cień. Pismo Enterprise publikować zaczęło jego pełne humoru listy, opisujące bujne życie szukających złotego runa obieżyświatów. Poczytność tych listów spowodowała, że Enterprise zaproponował mu stałą kolumnę. Tak urodził się Mark Twain . Do bezpiecznej żeglugi parowce na Mississippi potrzebowały dwanaście stóp wody. Mark Twain to marynarski okrzyk, coś w rodzaju "zaznacz dwanaście".
Wraz z rosnącą popularnością artykułów Twaina rosła też ilość ofert pracy w coraz bardziej prestiżowych pismach. Jego rogata dusza nie wpisywała się jednak zbyt dobrze w prowincjonalne układy i układziki. Nadszedł więc czas ruszać w dalszą drogę, do San Francisco. Początkowo nie wszystko układało się tam dobrze, gdyż cenzorskie zapędy wydawców dziennika Morning Call bardzo go denerwowały.
Zmienił więc wydawcę i jako korespondent pisma Daily Union pojechał na Hawaje. Nieszczęście innych jest często dla dziennikarza darem niebios. Na Hawaje dotarła w tym czasie szalupa rozbitków ze statku Hornet. Błąkali się oni po oceanie przez czterdzieści trzy dni. Napisany o tym przez Twaina reportaż wydrukowano na pierwszej stronie. Posypały się pieniądze i zaproszenia do współpracy. Pismo Alta California zgodziło się pokryć koszty wycieczki statkiem do Ziemi Świętej oraz płacić po 20 dolarów za przysłany z tej podróży reportaż.
Pasażerów parowca Quaker City podzielić należało na dwie kategorie. Jedni modlili się i śpiewali psalmy, drudzy palili, pili i grali w karty.Twain należał oczywiście do tych drugich. Niby nic w życiu Twaina nowego, ale w czasie tego właśnie rejsu zadecydowały się jego dalsze losy. Kolega, Charles Lervis Longdon, pokazał mu bowiem któregoś dnia portret siostry. Czy można zakochać się w dziewczynie z obrazka ? Można, szczególnie podczas długiej podróży. Po powrocie odwiedził posiadłość Longdonów i oświadczył się po dwóch tygodniach. Olivia, Twain mówił na nią Livy, odmówiła, ale zgodziła się być jego siostrą. Dalej były częste wizyty, listy; Daj mi mały kawałek twojego wielkiego serca ten mały kawałeczek, który mi obiecałaś i jeżeli ja nie zasłużę na to - zostanę na zawsze bezdomnym włóczęgą, którym teraz jestem...
Kilka miesięcy później Olivia zgodziła się zostać jego żoną. Oczywiście pod warunkiem, że uzyska zgodę rodziców. Zamieszkali w Buffalo i kupili 1/3 udziałów w piśmie Buffalo Express. Dziennikarska kariera Twaina dobiegała jednak końca. Coraz więcej czasu zabierało mu pisanie książek. W tamtych czasach wiele najbardziej prestiżowych wydawnictw mieściło się w Hartford, w stanie Connecticut. Mark i Livy przeprowadzili się więc do Hartford i za pieniądze uzyskane ze sprzedaży domu w Buffalo oraz udziałów w Buffalo Express zaczęli budować dom. Spędzili w nim następne dwadzieścia lat.
Ich sąsiadami było wielu sławnych pisarzy. Na przykład, autorka książki "Chata wuja Toma" Harriet Beecher. Przyjacielem Twaina był też Hammond Trumbull. Mark cenił go bardzo, gdyż Hammond potrafił przeklinać w dwudziestu siedmiu językach.
Mark Twain jako pisarz stanowił symbiozę Samuela Clemensa i Olivi Langdon. Livy była nie tylko jego żoną. Była mu przyjacielem, muzą i korektorką. Razem malowali płot we wszystkich kolorach tęczy.
Jerzy Jacek Pilchowski
(Artykuł zaczerpnięty z www.kurierplus.com)
|