O książce
Winnetou
Akcja powieści toczy się na Dzikim Zachodzie w Ameryce Płónocnej. Jej bohaterowie to mężny i prawy wódz pleminia Apaczów - Winnetou, oraz biały westman - szlachetny i odważny Old Shatterhand. Złączeni węzłem braterstwa toczą wspólną walkę zarówno o prawa Indian, jak też o spokój białych osadników, pragnących uczciwej pracy i sąsiedzkiej zgody z Indianami.
Angażując się zawsze po stronie słabszych, tropią wytrwale wszystkich łotrów grasujących na tych ziemiach. To pasjonująca, trzymająca w napięciu i obfitująca w zapierające dech w piersiach wydarzenia opowieść, na której wychowało się wiele pokoleń czytelników, mimo upływu lat nie straciła swojego uroku i należy do książek, które pochłania się dosłownie jednym tchem.
za: Nowy słownik literatury dla dzieci i młodzieży, Wiedza Powszechna, 1979
PŁAKAŁEM CZYTAJĄC...
Tomek Bagiński
Autor animacji pt. "Katedra" (przed rokiem nominowana do Oskara),
laureat Złotych Kluczy "Kuriera Porannego"
Czytałem "Winnetou" na początku trzeciej klasy podstawówki. Miałem bodaj sześciotomowe wydanie Winnetou, takie w twardych okładkach, z wytoczonymi na okładce jeźdźcami (może starsi czytelnicy jeszcze je pamiętają). W miarę czytania przyzwyczaiłem się do tych bohaterów, polubiłem ich, a książka coraz mocniej mnie wciągała.
Te opowieści są dość "dorosłe" jak na młodzieżową powieść przygodową, a ja byłem wtedy strasznym smarkiem jeszcze. W efekcie jeszcze silniej przeżywałem każdą nową przygodę, każdy zwrot akcji.
Czy chciałem zostać Indianinem- być jak Winnetou? A kto nie chciał? I trochę indiańskich zabaw zaliczyłem, ale świat Dzikiego Zachodu został z mej wyobraźni wypchnięty przez kosmiczne przesycenie "Gwiezdnych Wojen" i generalnie przez fantastykę.
Mimo to "Winnetou" pozostał dla mnie lektura szczególną- chyba jedyną książka, przy której uroniłem łzę. Nie chcę zdradzać kiedy dokładnie zrobiło mi się wilgotno pod oczami-powiem tylko, że jest tam taki moment pod koniec książki, kiedy młodemu człowiekowi trudno oprzeć się wzruszeniu ...
PRYWATNE WAKACJE Z WINNETOU
Marcin Nałęcz-Niesiołowski
Dyrektor Filharmonii Białostockiej
Myślę, że jak każdy młody człowiek wspominam "Winnetou" z wielkim sentymentem. Zresztą czytaniu tej powieści towarzyszyło zabawne zdarzenie. Może dzisiaj trudno w to uwierzyć, ale odmówiłem rodzicom wyjazdu na kolonie letnie. Miejscowość, w której miałem wypoczywać, w moim odczuciu nie była zbyt atrakcyjna. Mówiąc krótko typowy bunt nastolatka. Wówczas to sięgnąłem do bardzo specyficznego wydania tej książki, właśnie w formie dodatku do gazety "Dziennik Bałtycki" i rozpocząłem swoje własne wakacje.
Od pierwszych stron zadziałała dziecięca wyobraźnia i chyba nawet więcej niż myślami uczestniczyłem we wszystkich przygodach bohatera. Byłem w innym wymarzonym świecie i proszę mi wierzyć, były to naprawdę cudowne wakacje!
Doprawdy nie wiem jak teraz postrzegana jest ta powieść wśród młodzieży. Sądzę jednak, że podobnie jak w muzyce i malarstwie i innych dziedzinach sztuki, również w literaturze wiele zależy od zapotrzebowania poszczególnych osób, no i tych ważnych, pozytywnych bodźców, zachęt ze strony rodziców, szkoły, mediów, etc.
Gratuluję "Kurierowi Porannemu" wspaniałego pomysłu i pięknej akcji, zaś "Winnetou" w moich wspomnieniach będzie zawsze jedną z najpiękniejszych lektur.
Przekład I i II tomu został opracowany przez zespół redakcyjny Wydawnictwa Zielona Sowa.
|