Dowiedz się więcej
- Pierwsze polskie wydanie "Winnetou" ukazało się w 1910 roku
- Filmy z przygodami Winnetou: Skarb w Srebrnym Jeziorze (1962), "Old Shatterhand" (1964), Winnetou, Winnetou i Old Surehand (1965), oraz Winnetou i książę nafty (1965) - w roli głównej w trzech ostatnich filmach wystąpił Stewart Granger Winnetou (1966), Winnetou i Apanaczi (1966), " Winnetou i Shatterhand w Dolinie Śmierci" (1968). Oparte na powieściach Karola Maya wchodzą dziś do kanonu najlepszych filmów w dziejach kina, choć Amerykanie nie lubią, gdy ktoś opowiada o nich bez nich.
- Muzeum Karola Maya w Radebeul. Villa Bärenfett
- Intencją Karola Maya było pisanie dla dzieci, to dlatego jego historie mają tak wyraźnie biało-czarne charaktery.
- Pomysł na przygody Winnetou narodził się podczas pobytu Maya w więzieniu
- Karl May i jego druga żona Klara May, to z jej inicjatywy powstała Fundacja Karola Maya
BIAŁY I CZERWONY BRAT
Kto by przypuszczał, że pewien Niemiec żyjący na przełomie ubiegłego i obecnego stulecia wymyśli przygodowe historie, które zachwycą przyszłe pokolenia, pozwalając mieszczuchom przenieść się na lesiste równiny, w ogromne kaniony i na dziką prerię, gdzie cwałowały stada bizonów.
Karol May jawi się w naszych oczach jako fenomen literacki. To co napisał, opowieści, opisy i niektóre wydarzenia są tak przekonywujące, że nic tylko pisać scenariusze na ich podstawie i zaprezentować filmy miłośnikom klasycznej przygody, gdzie zło i dobro, miłość oraz wrogość mają swoje ustalone miejsca.
Aż dziw bierze, iż produkcje na podstawie powieści Karola Maya nie zainteresowały tak bardzo fabryki snów - Hollywood. Nie chcąc, by twórczość ich ziomka pozostała tylko na kartach książek, Niemcy postanowili sami przenieść na duży ekran przygody Winnetou i jego przyjaciół.
Czasy Winnetou to okres osiedlania się białych ludzi przybywających ze Wschodu Ameryki na niezbyt dobrze poznany Zachód, bardzo trafnie nazwany Dzikim. Indianie do tej pory wiedli spokojny, niczym nie zakłócony byt, pozwalający im bez przeszkód polować na zwierzynę i na siebie, żyć wedle własnych zasad, wierzeń oraz zwyczajów. Do czerwonoskórych należały ogromne połacie terenów, stada bizonów i drogocenny kruszec - złoto, będące zawsze przedmiotem pożądania białych ludzi, czy to awanturników czy też przedstawicieli rządu młodych Stanów Zjednoczonych Ameryki.
Biali posuwając się dalej na Zachód często tępili tubylców niczym nikomu niepotrzebne robactwo. Dopiero po latach okazało się, jakie bogactwo nie materialne, lecz kulturowe wyniszczyli niemalże do cna.
Fikcyjne przygody Winnetou opierają się w głównej mierze na prawdziwej (niejednokrotnie dramatycznej sytuacji Indian i bezlitosnym, krwawym dążeniu białych przybyszów do zagarnięcia jak największych terenów, a co za tym idzie rozszerzenia swych wpływów.
Po śmierci Inczu-czuny, dzielnego i mądrego wodza plemienia Apaczów Mescalero, władzę na ludem przejął jego syn Winnetou, wybitny młody wojownik, którego dążeniem i ambicją było zachowanie pokoju i zapobieżenie niepotrzebnemu przelewowi krwi, tej białej i czerwonej.
Na tereny łowieckie Indian powili docierała cywilizacja. Układano szyny pod "ogniste rumaki" czyli pociągi, które - zdaniem białych - miały przynieść korzyści nowym krainom, ale korzyści jednostronne. Indianie przekonali się o tym później, gdy całe wyprawy "łowieckie" wybijały ogromne stada bizonów (podstawę egzystencji Indian) wprost z okien wagonów. Umożliwił im ten masowy mord inny, rewolucjonizujący życie na preriach, wynalazek rusznikarza Karola Winchestera, czyli wielostrzałowy karabin powtarzalny z rurowym magazynkiem, nazwany później "zabójcą Indian". Początkowo Towarzystwo Kolei Żelaznych "Great Western" postanowiło dojść do porozumienia z plemieniem Kiowa, na mocy którego ich tereny łowieckie zostałyby ominięte przez linię kolejową. Jednakże dobre chęci białych inżynierów zostały splamione chciwością innych ich współbraci mających zamiar skrócić ową trasę, ponieważ zainkasowali już ogromne pieniądze z tytułu oszczędności i nic ich nie obchodziło, że niepokoją łowiska tubylców. Winnetou niczym mediator wraz z bratem krwi Old Shatterhandem walczył słowem, a czasem siłą, o zgodę oraz harmonijne współistnienie ludzi, twierdząc, iż takimi są wszyscy - biali i czerwonoskórzy (z wyjątkiem oczywiście kanalii, których nie brakuje nigdzie i nigdy). (...)
Winnetou doprowadził do spotkania największych wodzów plemion indiańskich z Białym Człowiekiem w Forcie Niobara. Działania bohatera zostają po wielu trudach i wielu sprzeciwach uwieńczone sukcesem - pokój został zawarty, niestety kosztem osobistego szczęścia wodza Apaczów. Jako gwarancję pokoju czerwonoskórzy wodzowie zgodzili się bowiem uznać związek jednego z oficerów Stanów Zjednoczonych i ukochanej Winnetou, Ribany. Nie pierwszy to przypadek w historii ludzkości, iż bohater poświęca osobiste szczęście dla sprawy, będącej od lat przedmiotem jego starań i zabiegów.
Produkcja wszystkich przygód Winnetou i Old Shatterhanda zadziwiła swoja sprawnością i perfekcjonizmem. Biorąc pod uwagę, iż autorem opowieści o wydarzeniach za Wielką Wodą był Niemiec, którego pomysły sfilmowali jego ziomkowie w Jugosławii, to patrząc na ekran nie można oprzeć się wrażeniu wiarygodności doskonałej. Wspaniałe plenery do złudzenia przypominają teksańską prerię. Starannie dobrane elementy stroju, życia i obyczajów Indian, znakomicie dopracowane wnętrza, bardzo realistyczne miasteczka i osady, a nade wszystko postacie odtwórców głównych ról dały w końcu efekt zasługujący na uznanie zarówno widzów jak i krytyków.
Seria filmów opartych na powieściach Karola Maya była życiową rolą odtwórcy głównego bohatera - Francuza Pierre'a Brice'a. Chyba nikt nie wyobraża sobie teraz jakiegoś innego aktora na jego miejscu, co zapewne stało się przyczyna "zaszufladkowania" go w tej roli. Ten przystojny aktor o rysach nieco przypominających ostre rysy czerwonoskórego, stanowczego wojownika odniósł niewątpliwy sukces, dzięki trafnemu "wyczuciu" postaci książkowego Winnetou, twardego i nieustępliwego bojownika, jednocześnie szczerego i otwartego serca.
Australijski olbrzym Lex Barker, filmowy Old Shatterhand, także chyba był zadowolony z siebie, gdyż jak jego książkowy pierwowzór, walił po zębach i czerepach nieprzyjazne mu czarne charaktery, choć miał łagodne i poczciwe usposobienie, czemu udawało mu się dać wyraz od czasu do czasu.
Także postać Sama Hawkensa (Ralf Wolter), lekko stukniętego trapera przypominającego swym wyglądem gnoma, przewijająca się przez wszystkie części filmu, nie zawiodła wyobrażeń czytelnika.
Po wielu przygodach, walkach, potyczkach, staraniach i mediacjach Winnetou w ostatniej części trylogii umiera trafiony kulą z ręki białego człowieka, osłaniając swego przyjaciela i brata Old Shatterhanda. Jak można się domyślać nie była to śmierć bezsensowna Winnetou umierał słysząc dzwony, stanowiące symbol pojednania niezależnie od koloru skóry, religii czy sposobu życia.
Fragmenty artykułu Rafała Balsama
zamieszczonego w Cinema Press Video
http://western.oeiizk.waw.pl/biografie/Winnetou/
|