Rozmowa z Agnieszką Kuc, tłumaczką Ani z Zielonego Wzgórza
Wywiad przeprowadziła Beata Kęczkowska.
Jak poznaliśmy Anię z Zielonego Wzgórza ? Zapewne dzięki przekładowi Rozalii Bernsteinowej. Jej tłumaczenie było bez wątpienia najpopularniejsze. Ale tak to już z tłumaczeniami ważnych dzieł literackich bywa - a takim "Ania..." jest bez wątpienia - że każde pokolenie chce mieć własne. Pierwsze próby pojawiły się już w latach 90., teraz nadeszła pora na "Anię..." XXI wieku. nowy przekład Ani z Zielonego Wzgórza Lucy Maud Montgomery wyszedł spod pióra Agnieszki Kuc. To nieco inna Ania, trochę inni bohaterowie - bardziej dowcipni, swobodni. Słowem, Ania... na nasze czasy.
Beata Kęczkowska: Ma Pani córkę ?
Agnieszka Kuc:- Dwie, bliźniaczki,
B.K.: Kiedy przeczytają "Anię z Zielonego Wzgórza"?
Agnieszka Kuc: - W tej chwili mają sześć lat, więc dopiero za jaki? czas. Tłumaczyłam tę książkę z myślą o nich. Teraz będzie ją czytał syn, bo to lektura w szóstej klasie. Kłopot w tym, że on odmawia, wśród jego kolegów panuje bowiem przekonanie - moim zdaniem nie do końca słuszne - że to powieść przeznaczona wyłącznie dla dziewcząt. Tłumacząc Anię..., miałam nadzieję, że złagodzę sentymentalny wydźwięk tej powieści i jakoś zachęcę - również jego - do czytania. Zadeklarował, że jak tylko książka się ukaże, zajrzy do niej. Ale tylko ze względu na mnie.
B.K.: - W wielu wypadkach przyznawałam Pani rację. Na przykład, kiedy zachowała Pani angielską wersję imion, ale zabolał brak hotelu w Białych Piaskach, zastąpiła je bowiem nazwa White Sands.
Agnieszka Kuc: - Jakąś opcję musiałam wybrać - albo wprowadzić polskie imiona i nazwy geograficzne, albo nie. W przekładzie najbardziej znanym - Rozalii Bernsteinowej - te, które można było spolszczyć, zostały zmienione. Zamiast Jane pojawiła się Janka, natomiast Gilbert pozostawał Gilbertem. Taka obowiązywała wtedy zasada. W tej chwili panuje przekonanie, że należy trzymać się kontekstu kulturowego. Akcja powieści rozgrywa się w Kanadzie, takie imiona jak Janka tam nie występują. A Białe Piaski? Podobały się, być może przez skojarzenie ze Złotymi Piaskami w Bułgarii.
B.K.:- Trzymając się słów - "pokrewne dusze" ustąpiły miejsca "bratnim".
Agnieszka Kuc: - Przyjęłam zasadę, by nie sięgać zbyt często do poprzednich przekładów. Po to powstawał nowy, by wnieść coś świeżego. Oczywiście po raz pierwszy poznałam "Anię..." dzięki Bernsteinowej, ale nie chciałam, żeby tamten, nieco już przestarzały język, przebijał przez moje tłumaczenie.
B.K.: W latach 90. pojawiły się też nowe tłumaczenia. Zaglądała Pani do nich ?
Agnieszka Kuc: - Do jednego z nich, ale też dość szybko się wycofałam, żeby się niczym nie sugerować,
B.K.: - Ania... w Pani przekładzie zyskała kontekst literacki. Nie przypuszczałam, że tyle w tej powieści cytatów i nawiązań literackich. Wszystko opatrzyła Pani przypisami ?
Agnieszka Kuc: - W tej książce są m.in. sądy na temat roli kobiet w społeczeństwie. Na przykład Marilla jest osobą dość wyemancypowaną jak na ówczesne warunki. Na kartach książki wspomniana jest też postać stworzona przez pisarkę Mariettę Holley, autorkę cyklu powieści o Samancie Smith Allen. U Rozalii Bernsteinowej w ogóle nie ma wzmianki o tej postaci. Literacka Allen głosiła postępowe poglądy na temat prawa kobiet do głosowania oraz dostępu do edukacji.
B.K: Siada Pani do tłumaczenia dalszych części Ani... ?
Agnieszka Kuc: Mnie dopiero teraz ta powieść się podoba. Kiedy ją czytałam jako dziecko, wydawała mi się odrobinę staroświecka. A tłumaczenie kolejnych Ań...... Nie wiem, co na to wydawnictwo ? Ja byłabym chętna, zaprzyjaźniłam się z tą książką. Fascynowało mnie znajdowanie polskich odpowiedników nazw botanicznych czy wspomniane już odniesienia do roli kobiet w społeczeństwie, np. pogląd, że kobiety powinny sprawować ważne funkcje w rządach, również w Kościele. To nowatorskie, jakby pisane na współczesne czasy.
B.K: Czyli Ania z Zielonego Wzgórza podręcznikiem feminizmu ?
Agnieszka Kuc: - Nie przesadzajmy. Jest to pełna ciepła i humoru powieść dla wszystkich, więc pewnie i feministki znajdą w niej coś dla siebie.
Ania z Zielonego Wzgórza Lucy Maud Montgomery ukazała się w 1908 r., polscy czytelnicy poznali ją w 1912 r. Powieść cieszy się niesłabnącym powodzeniem - dowodzą tego wciąż nowe wydania, ekranizacje, strony internetowe. Znalazła entuzjastów także wśród mężczyzn, i to wielkiego formatu. Jednym z nich był Mark Twain, a drugim poeta Jerzy Liebert. Można o tym przeczytać w wydanym w ubiegłym roku przez Bibliotekę "Więzi" zbiorze listów poety adresowanych do Bronisławy Wajngold. Tom nosi tytuł Listy do Agnieszki . Liebert lubił czytać "Anię...", bo podnosiła go na duchu i nastrajała optymistycznie.
Do tej pory funkcjonuje na rynku około 7 różnych wydań Ani...
(Za www1.gazeta.pl/warszawa)
|