Czytanie ma przyszłość  
  Biblioteka Wielkiej Przygody  
 
O czytaniu
Moda na czytanie
Czy Polacy coś czytają
Czytanie dzieciom się opłaca
Czytam, więc jestem
Dzieci powinny czytać
Czytanie klasyki
Cała Polska czyta dzieciom
Jak zdrowo czytać
Dzieci nie słyszą!!!
Biblioteka Kuriera Porannego
W 80 dni dookoła świata
19.11.2004
Baśnie i legendy polskie
26.11.2004
Old Shatterhand
3.12.2004
Baśnie z tysiąca i jednej nocy
10.12.2004
Bajki Perrault
17.12.2004
Opowieść wigilijna
24.12.2004
Don Kichot
31.12.2004
Serce
7.01.2005
Biblioteka Nowej Trybuny Opolskiej
W 80 dni dookoła świata
15.11.2004
Baśnie i legendy polskie
22.11.2004
Old Shatterhand
29.11.2004
Baśnie z tysiąca i jednej nocy
6.12.2004
Bajki Perrault
13.12.2004
Opowieść wigilijna
20.12.2004
Don Kichot
27.12.2004
Serce
3.01.2005
Już ukazały się
Baśnie
Pierścień i róża
Król Maciuś Pierwszy
Pinokio
Ivanhoe
Pięcioro dzieci i 'coś'
Ostatni Mohikanin
Pollyanna
W pustyni i w puszczy
Czarnoksiężnik z krainy Oz
Lord Jim
Jeździec bez głowy
Trzej muszkieterowie
Zew krwi
Ania z Zielonego Wzgórza
Winnetou
Baśnie nad baśniami
Wesołe przygody Robin Hooda
Przygody Sherlocka Holmesa
Wyspa Skarbów
Przygody Tomka Sawyera
Tajemniczy ogród
Robinson Kruzoe
20 000 mil podmorskiej żeglugi
 
   
   
 

"Jeździec bez głowy"

[ fragment ]

- Nasze własne ślady! - zakrzyknął Kasjusz i cisnął jakieś przekleństwo.

- Coś powiedział, Kasjuszu? Czyśmy doprawdy??

- Niestety, wuju, jedziemy własnymi śladami. Proszę spojrzeć, oto znak złamanej podkowy naszego konia, oto ślady nóg naszych Murzynów, a oto wzgórze, z którego zjechaliśmy w dół po ostatnim postoju. Zrobiliśmy ze dwie mile na próżno.

Na twarzy kapitana odmalowało się zmieszanie, smutek i wstyd. Wiedział, że z jego winy karawana została bez doświadczonego przewodnika, którego wynajęto w Indianoli, a który dzięki porywczości kapitana i jego wymysłom odmówił dalszej podróży. Wstyd więc było kapitanowi, że zbytnio polegał na samym sobie i naraził całe towarzystwo na przykre położenie.

Otóż bez wątpienia zmylili drogę, a plantator stracił nadzieję, że przybędą na miejsce przed zapadnięciem nocy. Poindexterowi zaczęło głównie chodzić o to, że jego karawana może się teraz narazić na nieprzyjemne przygody. Jeśli wypadnie nocować na pustyni, lub, co gorsza, błądzić tak kilka dni, to muły zostaną bez wody.

Zawstydzony swym niepowodzeniem Kasjusz zrzekł się dalszej roli przewodnika. Urządzono więc naradę, jakie należałoby przedsięwziąć środki, aby wydostać się z tej przykrej pustyni, której widok - ponury i beznadziejny - odmalował się nie tylko na niebie, ale i na twarzach podróżujących. Sępy, jak zwiastuny złych rzeczy, szybowały nad karawaną, przejmując lękiem nawet Murzynów. Lecz nagle w dali ujrzano jeźdźca. Twarze wszystkich się ożywiły, oczy zapłonęły nadzieją.

- Zdaje się, że podąża on w tym kierunku? - zapytał plantator.

- Jedzie prosto do nas, ojcze - zawołał Henryk i zdjął kapelusz, wymachując nim, ażeby zwrócić uwagę jeźdźca.

Lecz znaki te były zbyteczne. Dojrzawszy na prerii stojącą bezradnie karawanę, jeździec skierował się do niej galopem i wkrótce podjechał do plantatora i jego towarzyszy.

- Jakiś Meksykanin - szepnął Henryk, przypatrując się jego ubiorowi.

- Tym lepiej - odrzekł plantator - potrafi nam wskazać drogę.

- Oprócz ubrania, nie ma on w sobie nic meksykańskiego - zaprzeczył Kasjusz Calhoun. - A zaraz się przekonamy. Buenas dias cavallero! Esta Usted Mexicano? (Witamy pana! Czy jest pan Meksykaninem?).

- Nie - odrzekł nieznajomy - nie jestem Meksykaninem. Jeżeli życzycie sobie państwo, mogę rozmawiać z wami po hiszpańsku; lecz sądzę, że lepiej się porozumiemy, jeżeli będę mówił w waszym ojczystym języku angielskim.

- Jesteśmy Amerykanami, sir - odparł urażony Poindexter. - Amerykanami ze Stanów Południowych.

- Właśnie widzę to, patrząc na pańską świtę - rzekł nieznajomy, rzuciwszy okiem na czarnych niewolników. Na jego twarzy odmalowało się coś w rodzaju odrazy. - Widzę również, że niezwykliście państwo podróżować po prerii i błądziliście.

- Istotnie, sir. Czy nie byłby pan łaskaw wskazać nam drogę?

- Po cóż tu zaraz łaskawość. Jadąc prerią, wpadłem na wasze ślady, a ujrzawszy, że zabłądziliście, podążyłem za wami, aby wskazać państwu drogę.

- Dziękuję panu bardzo, sir. Pozwoli pan, że się przedstawię: jestem Woodley Poindexter z Louissiany, właściciel majątku, który nabyłem nad brzegiem Leony w pobliżu fortu Inge. Sądziłem, że będziemy mogli znaleźć się u celu podróży przed nastaniem nocy. Czy to możliwe, panie?

- Najzupełniej, ale pod warunkiem, że zastosujecie się do moich wskazówek.

Jakby chcąc zapoznać się z okolicą, nieznajomy oddalił się o kilka kroków i stanął na kamienistym wzgórzu. Jego piękny gniady rumak o wspaniałej grzywie i ogonie sprawiał wrażenie konia arabskiego szejka. Jeździec zaś liczył nie więcej nad dwadzieścia pięć lat, miał na sobie meksykańską jedwabną marynarkę, wąskie spodnie i buty z bizoniej skóry. Głowę okrywał mu kapelusz ceratowy z galonikiem. Firanki w oknie karety rozchyliły się i wyjrzała stamtąd zaciekawiona Luiza Poindexter. Nigdy jeszcze nie widziała takich "bohaterów". Gdyby nieznajomy wiedział, jak bardzo podobał się młodej Kreolce, byłby z tego ogromnie dumny.

- Doprawdy, nie wiem, jak państwu wskazać drogę - rzekł mniemany "bohater". - Chociaż znam ją dobrze. Ale i ja muszę jechać ku brzegom rzeki Leony o pięć mil za fortem. Więc podążajcie państwo za mną, moimi śladami. Żegnam, gentlemani!

Powiedziawszy to, nieznajomy uderzył konia ostrogami i pomknął galopem. Tak nieoczekiwany odjazd wydał się plantatorowi niegrzecz- ny, ale zaledwie pomyślał o tym, gdy spostrzegł, że nieznajomy pędzi z powrotem.

- Obawiam się - zawołał jeździec - aby ślady mojego konia nie pomieszały się ze śladami koni indiańskich, które przejeżdżały tędy po pożarze. A chociaż mój koń jest podkuty, to czyż potraficie państwo odróżnić jego ślady od śladów kopyt dzikich koni, zwłaszcza wśród masy lotnego popiołu?

- Cóż w takim razie mamy robić? - zapytał plantator.

- Przykro mi, że nie mogę was prowadzić, lecz wiozę do fortu pilną depeszę i nie wolno mi się zatrzymywać. Zwracajcie państwo uwagę na to, aby mieć słońce po prawej ręce i jedźcie prosto, aż zobaczycie na drodze wysoki cyprys. Drzewo to rośnie nad brzegiem rzeki w pobliżu miejsca przeprawy.

Jeździec zamierzał znowu odjechać, lecz na chwilę zatrzymał się: ujrzał w oknie karety dwoje zwróconych na niego oczu i przepiękną twarzyczkę panienki. Mimo woli wpadł w zachwyt, nie mogąc tego w żaden sposób ukryć.

- Nie ma pan za co dziękować - mówił do plantatora, który dziękował mu gorąco za udzielenie informacji - wszak zostawiam państwa na łasce dość ogólnych wskazówek, nie będąc pewnym, czy w końcu nie zabłądzicie. Ale nie mogę zwlekać.

- Sądzę, że teraz łatwo nam będzie znaleźć drogę według słońca - zauważył Poindexter.

- Nie bardzo - zaprzeczył młodzieniec, patrząc w niebo. - Z północy nadciągają chmury. Słońce może ukryć się wcześniej, zanim dotrzecie państwo do cyprysu. Lecz wiecie co? Najlepiej będzie, jeżeli skierujecie się śladami, jakie zostawi moje lasso.

To rzekłszy, jeździec rozwinął lasso przywiązane jednym końcem do siodła, zdjął kapelusz, skłonił się, uderzył konia i znowu pomknął prerią. Sznur długości dwunastu jardów zostawiał na pulchnej powierzchni prerii ślad, jak gdyby pełzło tędy ogromne cielsko węża.

<< powrót
Możesz jeszcze uzupełnić swoją kolekcję "Biblioteki Wielkiej Przygody" !
Zadzwoń pod bezpłatny numer: 0 800 800 129

Biblioteka NTO przyciąga uczniów. Zdobi półki już w 20 szkołach na Opolszczyźnie ...

Rośnie nasza biblioteka. Już od poniedziałku w punktach sprzedaży zaczną się pojawiać kolejne tomy ...

Każdy z nas może pomóc w odbudowie kultury czytelniczej, fundując przynajmniej jedną książkę dla bibliotek....

Szał na "Poranny" z książką
Zainteresowanie białostoczan Biblioteką "Kuriera Porannego" przeszło najśmielsze oczekiwania.

Przebojowa kolekcja "NTO"
50 tysięcy egzemplarzy "Nowej Trybuny Opolskiej" z książką Juliusza Verne'a rozeszło się w sobotę jak świeże bułeczki.

Kurier Poranny rozpoczął akcję Biblioteka Kuriera Porannego!
25 tytułów światowej klasyki dziecięcej i młodzieżowej, będzie można nabyć w każdym punkcie, gdzie sprzedawany jest "Kurier Poranny"

Nowa Trybuna Opolska
Nasi czytelnicy będą mieli okazję skompletować piękną oraz wyjątkową serię książek z kanonu literatury dziecięcej i młodzieżowej.


 
 
© 2004 Mediasat Poland

Linki  |   Kontakt  |   Pomoc