Czytanie ma przyszłość  
  Biblioteka Wielkiej Przygody  
 
O czytaniu
Moda na czytanie
Czy Polacy coś czytają
Czytanie dzieciom się opłaca
Czytam, więc jestem
Dzieci powinny czytać
Czytanie klasyki
Cała Polska czyta dzieciom
Jak zdrowo czytać
Dzieci nie słyszą!!!
Biblioteka Kuriera Porannego
W 80 dni dookoła świata
19.11.2004
Baśnie i legendy polskie
26.11.2004
Old Shatterhand
3.12.2004
Baśnie z tysiąca i jednej nocy
10.12.2004
Bajki Perrault
17.12.2004
Opowieść wigilijna
24.12.2004
Don Kichot
31.12.2004
Serce
7.01.2005
Biblioteka Nowej Trybuny Opolskiej
W 80 dni dookoła świata
15.11.2004
Baśnie i legendy polskie
22.11.2004
Old Shatterhand
29.11.2004
Baśnie z tysiąca i jednej nocy
6.12.2004
Bajki Perrault
13.12.2004
Opowieść wigilijna
20.12.2004
Don Kichot
27.12.2004
Serce
3.01.2005
Już ukazały się
Baśnie
Pierścień i róża
Król Maciuś Pierwszy
Pinokio
Ivanhoe
Pięcioro dzieci i 'coś'
Ostatni Mohikanin
Pollyanna
W pustyni i w puszczy
Czarnoksiężnik z krainy Oz
Lord Jim
Jeździec bez głowy
Trzej muszkieterowie
Zew krwi
Ania z Zielonego Wzgórza
Winnetou
Baśnie nad baśniami
Wesołe przygody Robin Hooda
Przygody Sherlocka Holmesa
Wyspa Skarbów
Przygody Tomka Sawyera
Tajemniczy ogród
Robinson Kruzoe
20 000 mil podmorskiej żeglugi
 
   
   
 

Czarnoksiężnik z krainy Oz

Fragment książki

Dorotkę obudził wstrząs tak raptowny i silny, że gdyby nie leżała w miękkim łóżku, na pewno by się potłukła. Aż zaparło jej dech; zaskoczona, próbowała zrozumieć, co też się stało. Toto wtulił zimny nosek w jej policzek i skomlał żałośnie. Dziewczynka usiadła i zorientowała się, że dom już się nie kołysze. Wcale nie było też ciemno, bo całą izdebkę zalewał teraz wpadający przez okno słoneczny blask. Wyskoczyła z łóżka i z Totem u nogi podbiegła do drzwi. Otworzyła je, rozejrzała się wokół i aż krzyknęła ze zdumienia. Na widok otaczających ją cudowności otworzyła oczy szeroko, szeroko... Trąba powietrzna postawiła dom - nadspodziewanie delikatnie - w samym środku jakiegoś niezwykłej urody kraju. Wokół było mnóstwo pięknych trawników, na których rosły wspaniałe drzewa obwieszone dojrzałymi, soczystymi owocami. Na klombach kwitły piękne kwiaty, a wśród drzew i krzewów śpiewały, trzepocząc skrzydłami, ptaki o niespotykanie barwnym upierzeniu. Nieopodal, ukryty wśród zieleni, płynął bystro strumyk, połyskując w słońcu i wdzięcznie nucąc piosenkę dziewczynce, która tak długo mieszkała na szarej, wyschniętej prerii.

Dorotka stała, z zachwytem przyglądając się temu dziwnemu i pięknemu pejzażowi, kiedy nagle zauważyła, że zbliża się ku niej grupa najbardziej zdumiewających ludzi, jakich kiedykolwiek widziała. Nie byli tak wysocy, jak dorośli, których znała, ale nie byli też bardzo niscy. Prawdę mówiąc, wydawali się być wzrostu Dorotki, dziewczynki dobrze wyrośniętej jak na swój wiek, tyle że jednocześnie sprawiali wrażenie o wiele starszych.

Wszyscy - trzech mężczyzn i jedna kobieta - byli ubrani bardzo osobliwie. Na głowach mieli okrągłe, wysokie na stopę spiczaste kapelusze z zawieszonymi wokół rond dzwoneczkami, które uroczo dzwoniły przy każdym ruchu. Kapelusze mężczyzn były niebieskie, a kapelusz kobiety biały. Miała ona na sobie białą, fałdzistą szatę, od góry do dołu obsypaną gwiazdkami połyskującymi w słońcu jak diamenty. Mężczyźni ubrani byli w stroje o tym samym odcieniu błękitu co kapelusze i nosili lśniące, wysokie buty z niebieskimi cholewami. Dorotka pomyślała, że są mniej więcej w wieku wujka Henryka, bo dwóch z nich miało brody. Ale mała pani bez wątpienia była o wiele starsza: miała twarz pokrytą zmarszczkami, włosy prawie całkiem białe, a do tego jej chód był trochę sztywny.

Kiedy mali ludzie znaleźli się obok domu, na którego progu stała Dorotka, przystanęli i zaczęli szeptać między sobą, jakby bojąc się zbliżyć. Wreszcie kobieta podeszła do Dorotki, nisko się skłoniła i powiedziała słodkim głosem:

- Witaj, szlachetna czarodziejko! Witaj w kraju Manczkinów. Jakże jesteśmy ci wdzięczni za zabicie Złej Czarownicy ze Wschodu i wyzwolenie naszego ludu z niewoli!

Dziewczynka wysłuchała tej przemowy ze zdumieniem. Co też mogła mieć na myśli mała pani, nazywając ją czarodziejką i mówiąc, że zabiła Złą Czarownicę ze Wschodu? Dorotka była niewinnym, bezbronnym dzieckiem, które trąba powietrzna zaniosła wiele mil od domu. Poza tym nigdy w życiu nikogo nie zabiła.

Kobieta jednak najwyraźniej oczekiwała odpowiedzi, więc, z pewnym wahaniem, Dorotka odrzekła:

- Jest pani bardzo miła, ale to chyba jakaś pomyłka. Nikogo nie zabiłam.

- Zrobił to jednak twój dom - odparła ze śmiechem mała pani. - Więc wychodzi na to samo. Widzisz! - mówiła, wskazując na narożnik budynku. - Spod tej drewnianej belki wystają jej stopy.

Dorotka popatrzyła i krzyknęła z przestrachu. Rzeczywiście, spod wielkiej belki, na której opierał się dom, wystawały stopy obute w Srebrne Trzewiki ze spiczastymi noskami.

- Ojej! Ojej! - zawołała dziewczynka, załamując ręce w rozpaczy.

- Wygląda na to, że dom na nią spadł. I co my teraz zrobimy?

- Zupełnie nic - odparła spokojnie mała pani.

- Ale kto to był? - spytała Dorotka.

- Jak już mówiłam: Zła Czarownica ze Wschodu - odpowiedziała kobieta. - Od wielu lat trzymała Manczkinów w niewoli, zmuszając ich, by dla niej pracowali. Nocą i dniem. Teraz wszyscy są wolni i wdzięczni ci za tę przysługę.

- Kim są Manczkinowie? - chciała wiedzieć Dorotka.

- To lud mieszkający tutaj, we Wschodnim Kraju, rządzonym przez Złą Czarownicę.

- Czy pani jest Manczkinką? - zapytała Dorotka.

- Nie, ale jestem ich przyjaciółką, choć mieszkam w Północnym Kraju. Kiedy Manczkinowie zorientowali się, że Czarownica ze Wschodu nie żyje, wysłali do mnie posłańca z tą wieścią i natychmiast przybyłam. Jestem Czarownicą z Północy.

- Panie święty! - zawołała Dorotka. - Prawdziwą czarownicą?

- W rzeczy samej - odparła mała pani. - Ale jestem dobrą czarownicą i ludzie mnie kochają. Nie byłam tak potężna jak Zła Czarownica, która tu władała, inaczej sama bym ich uwolniła.

- A ja myślałam, że wszystkie czarownice są złe - powiedziała dziewczynka, która wciąż jeszcze była przestraszona spotkaniem z prawdziwą wiedźmą.

- Ależ skąd. Nic podobnego. W krainie Oz były tylko cztery czarownice i dwie z nich, mieszkające na Północy i na Południu, są dobre.

Wiem to na pewno, bo sama jestem jedną z nich, i nie mogę się mylić. Pozostałe to rzeczywiście złe wiedźmy, ale teraz, kiedy jedną zabiłaś, w całej krainie Oz została już tylko jedna zła czarownica, ta, która mieszka na Zachodzie.

- Ale - powiedziała Dorotka po chwili namysłu - ciocia Em mówiła mi, że wszystkie czarownice umarły... wiele, wiele lat temu.

- Kim jest ciocia Em? - zapytała mała pani.

- To moja ciocia, która mieszka w Kansas. Stamtąd przybyłam. Czarownica z Północy przez chwilę zdawała się nad czymś zastanawiać. Spuściła głowę i wbiła wzrok w ziemię, po czym spojrzała na Dorotkę i rzekła:

- Nie wiem, gdzie jest Kansas, bo nigdy wcześniej nie słyszałam o takim kraju. Powiedz mi, czy to cywilizowane miejsce?

- O, tak - odpowiedziała Dorotka.

- To wiele wyjaśnia. Myślę, że w cywilizowanych krajach nie została już ani jedna czarownica, czarnoksiężnik, czarodziejka ani mag. Ale, widzisz, kraina Oz nigdy nie została ucywilizowana, bo jesteśmy odcięci od reszty świata. Dlatego nadal są wśród nas wiedźmy i czarnoksiężnicy.

- Kim są ci czarnoksiężnicy? - spytała Dorotka.

- Sam Oz jest wielkim czarnoksiężnikiem - odparła Czarownica, zniżając głos do szeptu. - Jest potężniejszy niż my wszystkie razem wzięte. Mieszka w Szmaragdowym Mieście.

Dorotka zamierzała zadać następne pytanie, ale w tej samej chwili Manczkinowie, którzy dotąd stali obok w milczeniu, wydali głośny okrzyk, wskazując na narożnik domu, gdzie leżała Zła Czarownica.

- O co chodzi? - zapytała mała pani, po czym spojrzała i zaczęła się śmiać. Stopy martwej Czarownicy całkiem zniknęły i nie zostało po niej nic prócz Srebrnych Trzewików.

- Była taka stara - wyjaśniła Czarownica z Północy - że na słońcu szybko wyschła. Koniec z nią. A Srebrne Trzewiki należą do ciebie i odtąd będziesz je nosić - schyliła się, podniosła buty i otrzepała z kurzu, po czym podała Dorotce.

- Czarownica ze Wschodu była dumna ze Srebrnych Trzewików - odezwał się jeden z Manczkinów. - Mają w sobie coś magicznego, ale nigdy nie dowiedzieliśmy się, co takiego.

Dorotka zaniosła buciki do domu i położyła je na stole. Potem wróciła do Manczkinów i powiedziała:

- Tak bardzo chciałabym znów być z ciocią i wujkiem. Na pewno bardzo się o mnie martwią. Czy możecie mi pomóc znaleźć drogę? Manczkinowie i Czarownica najpierw popatrzyli po sobie, potem na Dorotkę, i pokręcili głowami.

- Na wschodzie, niedaleko stąd - rzekł jeden z nich - jest wielka pustynia i jeszcze się taki nie urodził, który by ją przebył.

- To samo jest na południu - powiedział drugi. - Wiem, bo tam byłem i widziałem. Południe to kraj Kwadlingów.

- Słyszałem - odezwał się trzeci Manczkin - że tak samo jest też na zachodzie. I tamtym krajem, zamieszkałym przez Winków, rządzi Zła Czarownica z Zachodu, która każdego, kto jej wejdzie w drogę, robi swoim niewolnikiem.

- Ja mieszkam na północy - powiedziała stara dama - i na krańcu mojego kraju jest ta sama wielka pustynia, która otacza krainę Oz. Obawiam się, moja droga, że będziesz musiała zamieszkać z nami. Usłyszawszy to, Dorotka wybuchnęła płaczem. Czuła się samotnie wśród tych dziwnych ludzi. Jej łzy chyba zasmuciły poczciwych Manczkinów, bo natychmiast wyciągnęli chusteczki i też zaczęli szlochać. Mała pani zdjęła kapelusz i balansując jego czubkiem na swym nosie, policzyła poważnym tonem: "Raz, dwa, trzy". Kapelusz od razu zmienił się w tabliczkę, na której wypisane było kredą, dużymi literami:

NIECH DOROTKA IDZIE DO SZMARAGDOWEGO MIASTA

Mała staruszka zdjęła tabliczkę z nosa i odczytawszy napis, spytała:

- Czy na imię ci Dorotka, moja droga?

- Tak - odpowiedziała dziewczynka, spoglądając na nią i ocierając łzy.

- Skoro tak, to musisz iść do Szmaragdowego Miasta. Być może Oz udzieli ci pomocy.

- Gdzie jest to miasto? - zapytała Dorotka.

- Dokładnie w samym środku tej krainy. Włada nim Oz, wielki czarnoksiężnik, o którym ci mówiłam.

- A czy to dobry człowiek? - dopytywała się z niepokojem dziewczynka.

- To dobry czarnoksiężnik. A czy jest człowiekiem czy nie, nie umiem powiedzieć, bo go nigdy nie widziałam.

- Jak się tam dostanę? - zapytała Dorotka.

- Musisz iść piechotą. To długa droga, a okolica bywa przyjemna, lecz nieraz jest też mroczna i straszna. Użyję jednak całej mojej czarodziejskiej mocy, by cię uchronić od złego.

- Czy nie mogłaby pani pójść ze mną? - poprosiła dziewczynka, która zaczęła myśleć o małej pani jako o swej jedynej przyjaciółce.

- Nie, tego zrobić nie mogę - odparła kobieta - ale podaruję ci mój pocałunek, a nikt nie odważy się skrzywdzić osoby, którą pocałowała Czarownica z Północy.

Podeszła do Dorotki i delikatnie pocałowała ją w czoło. W miejscu, gdzie dotknęła ją ustami, pojawiło się okrągłe, lśniące znamię - dziewczynka zauważyła je wkrótce potem.

- Droga do Szmaragdowego Miasta jest wybrukowana żółtą kostką - rzekła Czarownica - więc nie możesz jej nie zauważyć. Kiedy dojdziesz do Oza, nie bój się go, tylko opowiedz, co ci się przydarzyło, i poproś o pomoc. Do widzenia, moja droga.

Trzej Manczkinowie ukłonili się nisko i życzyli Dorotce przyjemnej podróży, po czym odeszli między drzewa. Czarownica przyjaźnie skinęła głową, trzy razy obróciła się na lewej pięcie - i zniknęła, ku zdumieniu małego Tota, który dopiero teraz odważył się głośno zaszczekać. Kiedy stała obok, był tak wystraszony, że nawet nie warknął. Ale Dorotka, wiedząc, że mała pani jest czarownicą, spodziewała się po niej dokładnie takiego zniknięcia i wcale nie była zaskoczona.

<< powrót
Możesz jeszcze uzupełnić swoją kolekcję "Biblioteki Wielkiej Przygody" !
Zadzwoń pod bezpłatny numer: 0 800 800 129

Biblioteka NTO przyciąga uczniów. Zdobi półki już w 20 szkołach na Opolszczyźnie ...

Rośnie nasza biblioteka. Już od poniedziałku w punktach sprzedaży zaczną się pojawiać kolejne tomy ...

Każdy z nas może pomóc w odbudowie kultury czytelniczej, fundując przynajmniej jedną książkę dla bibliotek....

Szał na "Poranny" z książką
Zainteresowanie białostoczan Biblioteką "Kuriera Porannego" przeszło najśmielsze oczekiwania.

Przebojowa kolekcja "NTO"
50 tysięcy egzemplarzy "Nowej Trybuny Opolskiej" z książką Juliusza Verne'a rozeszło się w sobotę jak świeże bułeczki.

Kurier Poranny rozpoczął akcję Biblioteka Kuriera Porannego!
25 tytułów światowej klasyki dziecięcej i młodzieżowej, będzie można nabyć w każdym punkcie, gdzie sprzedawany jest "Kurier Poranny"

Nowa Trybuna Opolska
Nasi czytelnicy będą mieli okazję skompletować piękną oraz wyjątkową serię książek z kanonu literatury dziecięcej i młodzieżowej.


 
 
© 2004 Mediasat Poland

Linki  |   Kontakt  |   Pomoc