Czytanie ma przyszłość  
  Biblioteka Wielkiej Przygody  
 
O czytaniu
Moda na czytanie
Czy Polacy coś czytają
Czytanie dzieciom się opłaca
Czytam, więc jestem
Dzieci powinny czytać
Czytanie klasyki
Cała Polska czyta dzieciom
Jak zdrowo czytać
Dzieci nie słyszą!!!
Biblioteka Kuriera Porannego
W 80 dni dookoła świata
19.11.2004
Baśnie i legendy polskie
26.11.2004
Old Shatterhand
3.12.2004
Baśnie z tysiąca i jednej nocy
10.12.2004
Bajki Perrault
17.12.2004
Opowieść wigilijna
24.12.2004
Don Kichot
31.12.2004
Serce
7.01.2005
Biblioteka Nowej Trybuny Opolskiej
W 80 dni dookoła świata
15.11.2004
Baśnie i legendy polskie
22.11.2004
Old Shatterhand
29.11.2004
Baśnie z tysiąca i jednej nocy
6.12.2004
Bajki Perrault
13.12.2004
Opowieść wigilijna
20.12.2004
Don Kichot
27.12.2004
Serce
3.01.2005
Już ukazały się
Baśnie
Pierścień i róża
Król Maciuś Pierwszy
Pinokio
Ivanhoe
Pięcioro dzieci i 'coś'
Ostatni Mohikanin
Pollyanna
W pustyni i w puszczy
Czarnoksiężnik z krainy Oz
Lord Jim
Jeździec bez głowy
Trzej muszkieterowie
Zew krwi
Ania z Zielonego Wzgórza
Winnetou
Baśnie nad baśniami
Wesołe przygody Robin Hooda
Przygody Sherlocka Holmesa
Wyspa Skarbów
Przygody Tomka Sawyera
Tajemniczy ogród
Robinson Kruzoe
20 000 mil podmorskiej żeglugi
 
   
   
 

"Pięcioro dzieci i 'coś'"

fragment książki

U stóp wzgórza ciągnęła się równina; były tam białe budynki o dziwacznych kształtach, gdzie wypalano wapno. Był też duży, czerwo- ny browar i kilka domów. Kiedy o zachodzie słońca dymiły wysokie kominy, dolina wyglądała jakby ktoś wypełnił ją złotą mgłą. Wapniarnie i suszarnie chmielu błyszczały i połyskiwały tak oślepiająco, że wszystko razem przypominało zaczarowane miasto z Tysiąca i Jednej Nocy.

Teraz, kiedy zaczęłam wam opisywać to miejsce, pomyślałam sobie, że mogłabym długo tak opowiadać i stworzyć bardzo ciekawą historię o wszystkich zwyczajnych rzeczach, które robiły dzieci - takich rzeczach, jakie wy też robicie - i uwierzylibyście w każde moje słowo. A jeśli bym napisała, że dzieci były bardzo męczące, tak jak wy czasem, wasze ciocie pewnie napisałyby ołówkiem na marginesie: "Ileż w tym prawdy!" albo "Jakie to życiowe!", a wy byście to zobaczyli i na pewno byłoby wam przykro. Zamiast tego opowiem więc tylko o naprawdę niezwykłych rzeczach, jakie się zdarzyły, a wy będziecie mogli spokojnie zostawiać książkę, bo nie sądzę, by jakaś ciocia czy wujek chcieli napisać na marginesie: "Jakie to życiowe!".

Dorośli jakoś niechętnie wierzą w naprawdę niezwykłe rzeczy, chyba że im się pokaże to, co nazywają dowodem rzeczowym.

Ale dzieci wierzą prawie we wszystko i dorośli o tym wiedzą. Dlatego też mówią wam, że ziemia jest okrągła jak pomarańcza, choć każdy przecież widzi, że jest całkiem płaska. I mówią, że ziemia kręci się wokół słońca, kiedy każdy codziennie może się przekonać, że słońce wstaje rano i wieczorem idzie do łóżka, jak przystało na grzeczne słońce. Ziemia też dobrze wie, co ma robić, i leży sobie cicho jak myszka. A jednak śmiem twierdzić, że wierzycie w te wszystkie opowieści o ziemi i słońcu, a skoro tak, to na pewno nie zdziwicie się, jeśli wam opowiem, że zanim Anthea, Cyryl i reszta dzieci spędziła tydzień na wsi, znalazła tam piaskowego duszka. Tak w każdym razie nazwały go dzieci, bo sam tak o sobie mówił, a z pewnością wiedział najlepiej, choć wcale nie wyglądał jak te różne duszki, które widzieliście, albo słyszeliście o nich lub czytali.

Zdarzyło się to w żwirowni. Tatuś musiał nagle wyjechać, żeby załatwić jakąś sprawę, a mama pojechała odwiedzić babcię, która niezbyt dobrze się czuła. Oboje wyjeżdżali w wielkim pośpiechu, a kiedy wyjechali, w domu zrobiło się nagle strasznie pusto i cicho.

Dzieci chodziły z pokoju do pokoju, patrzyły na kawałki papieru i sznurków porozrzucanych na podłodze podczas pakowania i jeszcze nieuprzątniętych i nie wiedziały, co ze sobą począć. Wreszcie Cyryl powiedział:

- Słuchajcie, weźmy łopatki i chodźmy kopać w żwirowni. Możemy udawać, że to morski brzeg.

- Tatuś powiedział - rzekła Anthea - że kiedyś było tu morze i że są tu muszle, które mają wiele tysięcy lat.

Więc poszli. Oczywiście byli już przedtem na skraju żwirowni i zaglądali tam, ale nie schodzili jeszcze na dół, bojąc się, że tatuś zabroni im tam się bawić. Z tego samego powodu nie byli jeszcze w kamieniołomie. A żwirownia nie jest wcale niebezpieczna, jeśli człowiek nie próbuje zsuwać się po ścianach, a tylko pójdzie sobie spokojnie skrajem drogi okólnej, po której może przejechać nawet wózek.

Każde z dzieci wzięło swoją łopatkę i każde po kolei niosło Baranka. Tak nazywały najmłodszego braciszka - dlatego, że kiedy po raz pierwszy się odezwał, powiedział: "Bee!". Antheę nazywały "Panterą", co - kiedy się to widzi na papierze - wygląda trochę głupio. Kiedy jednak spróbujecie to wymówić, zobaczycie, że brzmi trochę podobnie do jej prawdziwego imienia.

Żwirownia była bardzo duża i szeroka, a jej brzegi porastała trawa i jakieś suche, jakby żylaste, dzikie kwiaty, fioletowe i żółte. Wyglądała jak miednica dla olbrzyma. Były tam kopce żwiru, a po bokach otwory, którymi żwir wybierano. Jeszcze wyżej strome zbocza miały małe otworki: były to frontowe drzwiczki malutkich domków małych skalnych jaskółek.

Rzecz jasna dzieci wybudowały zaraz zamek, ale budowanie zamków nie jest specjalnie zabawne, jeśli się wie, że nie można liczyć na wielką falę, która wypełniłaby fosę i zmyła most zwodzony, i - co najprzyjemniejsze - zmoczyłaby wszystkich co najmniej po pas.

Cyryl chciał wykopać jaskinię i bawić się w przemytników, ale reszta dzieci bała się, że w jaskini mogą zostać zakopane żywcem. W końcu więc wszyscy razem zabrali się do kopania tunelu przechodzącego przez zamek i prowadzącego do Australii. Te dzieci wierzyły, że świat jest okrągły i że po jego drugiej stronie mali australijscy chłopcy i dziewczynki chodzą do góry nogami jak muchy po suficie i głowy im wiszą w powietrzu.

Dzieci kopały, kopały i kopały i miały całe ręce oblepione piaskiem, gorące i czerwone, a twarze mokre i błyszczące. Baranek spróbował jeść piasek, ale kiedy przekonał się, że nie jest to, jak przypuszczał, brązowy cukier, zaczął strasznie płakać, aż w końcu zmęczony usnął w samym środku niedokończonego zamku. Jego bracia i siostry mogli teraz na dobre wziąć się do pracy, więc tunel, który miał kończyć się w Australii, wkrótce zrobił się tak głęboki, że Jane, nazywana też "Kicią", zaczęła prosić, żeby już przestali.

<< powrót
Możesz jeszcze uzupełnić swoją kolekcję "Biblioteki Wielkiej Przygody" !
Zadzwoń pod bezpłatny numer: 0 800 800 129

Biblioteka NTO przyciąga uczniów. Zdobi półki już w 20 szkołach na Opolszczyźnie ...

Rośnie nasza biblioteka. Już od poniedziałku w punktach sprzedaży zaczną się pojawiać kolejne tomy ...

Każdy z nas może pomóc w odbudowie kultury czytelniczej, fundując przynajmniej jedną książkę dla bibliotek....

Szał na "Poranny" z książką
Zainteresowanie białostoczan Biblioteką "Kuriera Porannego" przeszło najśmielsze oczekiwania.

Przebojowa kolekcja "NTO"
50 tysięcy egzemplarzy "Nowej Trybuny Opolskiej" z książką Juliusza Verne'a rozeszło się w sobotę jak świeże bułeczki.

Kurier Poranny rozpoczął akcję Biblioteka Kuriera Porannego!
25 tytułów światowej klasyki dziecięcej i młodzieżowej, będzie można nabyć w każdym punkcie, gdzie sprzedawany jest "Kurier Poranny"

Nowa Trybuna Opolska
Nasi czytelnicy będą mieli okazję skompletować piękną oraz wyjątkową serię książek z kanonu literatury dziecięcej i młodzieżowej.


 
 
© 2004 Mediasat Poland

Linki  |   Kontakt  |   Pomoc